życie, język, studia, mężczyzna

Temat przeniesiony do archwium.
61-74 z 74
| następna
Bo ludzkość w wiekszości nie wie co to prawdziwa miłość...
wiec jak myslisz o bylych dziewczynach twego faceta..to mysl ze one kochaly sie z nim dla niego samego bo byly w nim zakochane ,pozadaly go,podniecal je i vice versa...wg mnie wszystko bylo ok NIC CO LUDZKIE NIE JEST NAM OBCE :D..rozumiesz juz????
Poządania jest od cholery na tym świecie... natomiast fajnych, wartościowych ludzi się nie zostawia... a jeżeli pozwala sie na zostawianie przez kogoś, to o czym świadczy wybór takich partnerów, którzy po zaangażowaniu dochodza do wniosku, ze jest inaczej niż sie myślało...?
prawdziwa milosc pokazal nam Jezus umierajac za nas i dla nas za nasze grzechy na Krzyzu ..Badz jak Jezus kochaj/partner i oddaj swe zycie za/dla niego..oddaj mu swe zycie ,siebie cala,ofiaruj mu siebie ..za jego grzechy wlasnie pokaz mu swa doskonalosc ..ze jestes doskonalsza niz tamte!!! DASZ RADE????Bedziesz wystarczjaco silna by nasladowac Jezusa i kochac za wszystko z calej swej DUSZY ..za wszystko! za slabosci swego partnera, za jego bledy... Jak Jezus nas kochal,umilowal nad swe zycie..oddaj mu swe zycie...wejdz na Krzyz ! Dasz rade..czy jestes za slaba?
Jakby to był krzyż tylko Jezusa, to bym cholera komarka nie zabiła... ale ten mitra, horus i reszta ferajny mi przeszkadzaja...
problem ze stworzeniem zwiazku?..zawczasu boisz sie odrzucenia? utraty partnera...seksu trzeba sprobowac bo byc moze w tej sferze nie bedziecie do siebia za nic ale to za nic pasowac...dotyk partnera moze cie draznic..zapachy rozdrazanic irytowac... np jego pot moze ci nie odpowiadac czy zapch sfer intymnych moze cie brzydzic ..Kota w worku nikt nie kupuje w XXI wieku
Powąchać i pomacać, Sette to i można bez seksu pełnego, aż taka pruderyjna nie jestem, a od tego mamy intuicję, żeby wyczuć odpowiednio wcześniej pewne rzeczy...i dla mnie ta intuicja jest bardzo pociągająca... a sierściuch w worku to fajny prezent do ofiarowania tej drugiej osobie...mrrrrr :)
edytowany przez marshmallow: 29 lip 2012
tak.. petting necking .....Sakrament malzenstwa zawiera sie w celu reprodukcji..kosciol zaleca seks ale nie dla przyjemnosci tylko do rozmnazania sie a ty raz rzeklas ,ze nienawidzisz dzieci..czyli seks nie jest ci potrzebny,do niczego ..partner tez nie ..bo sie nie chcesz reprodukowac, zas sama neurotyczna zadrosc o przeszlosc partnera/bo to jest glownym tematem naszej dyskusji :D/ mowi ze osoba tak zadrosna jest neurotykiem .Kim jest neurotyk? http://psychologia.wieszjak.pl/zdrowie-psychiczne/287109,Kim-jest-neurotyk.html.Bylam raz wz wiazku zosoba zadrosna o ma przeszlosc....wieszk jak na koncu sie poczulam jak odkrylam jego szpiegowanie z zadrosci ..jakby ktos mi zgwalcil mozg,do cholery.znienawidzilam faceta stal mi sie ochydny niczym oslizglu ochydny wąż..nie zmienie zdania..zadrosni sa tylko psychopaci albo neurotycy....psychopata nie ma szans na wyleczenie ,neurotyk ma!..na szanse na powrot do normalnosci
J
Jak się leczy neurotyzm?

Neurotyzm jest dziwny... między innymi polega na tym, że taki ktoś nie
cierpi siebie i siebie niszczy! Zauważyłem, że największą urazę neurotyk ma do
swojego neurotyzmu... nie cierpi też innych za to za co siebie nie cierpi, a
szczególnie nienawidzi i ucieka od niestabilności emocjonalnej. Neurotycy nie
cierpią więc o tym rozmawiać i strasznie boją się prawdy!
Zauważyłem, że każdy kto odpowiada temu schematowi (ma urazę do neurotyzmu)
jest w jakimś tam stopniu neurotykiem! (nie ma wyjątku).
Zauważyłem, że neurotycy są konformistyczni i w obawie, przed ukazaniem
komuś cechy której nie cierpią wypierają się tego! Wypierają się tego bo
nienawidząc siebie czują się winni gdy dociera do nich prawda! Dlatego też
oszukują siebie i robią to bardzo skutecznie... aż zupełnie zapomną....
Trudno mi poruszać ten temat na tej grupie, bo wiem, że wielu tu jest
neurotyków i świadomość prawdy wywoła w nich wielkie poczucie winy...
Wiem jedno, nie wolno wyśmiewać neurotyzmu... to tylko bardziej utwierdza
ich w nieufności, utwierdzając w nienawiści do neurotyzmu. (czyli neurotyźmie)
Zastanawiam się jednak, czy nie można czegoś z tym zrobić? Czy nie trzeba
tego jakoś leczyć... czy nie trzeba być stanowczym? Konsekwentnie pokazać, że
nie trzeba wstydzić się prawdy? Że niestabilność emocjonalną można pokochać, że
to nie jest takie straszne....
Właśnie jak uleczyć ten masowy neurotyzm? Jak powiedzieć neurotykom, że oni
tego nie dostrzegają.... Trudno udowodnić im, że falę nienawiści do innych
wyzwala w nich nienawiść do siebie....
Oni tak się tego wstydzą, zapierają... A dodatkowo ustalają prawa jak się
ranić.... za co i kiedy...

Powiedzcie jak to uleczyć.... powiedzieć... kochany neurotyku nie rań się..
Z mojej praktyki myślę, że uleczyć neurotyka można gdy powie mu się to
wszystko... całą prawdę i pomoże mu się zaakceptować... Musi uwierzyć w siebie
i miłość... Najgorsze, że neurotycy tworzą system i utwierdzają się w swojej
nieufności! Najgorzej jednak jeśli nie uwierzą... wówczas nic się nie zmieni!
I tak bardzo wstydzą się o tym mówić...
Co robić ;((((
Zwłaszcza, że obawiam się, że coraz więcej jest neurotyków, a coraz mniej
takich którzy umieją ich i siebie pokochać. ;(((
http://www.grupy.senior.pl/Jak-leczyc-neurotyzm,t,213864,2.html
..i zaczynamy od nowa:Kochaj blizniego swego jak siebie samego...zaczynamy najpierw ..od konca kochac siebie i dopiero jak juz bedziemy znali dobrze uczucie mliosci,bedziemy przepelnieni milosci do swiata do wszystkiego co zywe i bedziemy gotowi na ofiarowanie rzeczywiscie szczerej milosci /nie chorej i nie toksycznej/co sie zdarza/ jednej jedynej wybranej osobie ..ale o tym zdecyduje Bog i Bog natchnie miloscia do ciebie wlasnie ta druga specjalnie wybrana dla ciebie osobe..osobe specjalna tak jak ty jestes jedyna unikatowa specjalna osoba na swiecie.Tylko tak znajdziesz swa druga polowke
Ja mówiłam, ze nienawidzę dzieci? Chyba coś Ci sie pomieszało, nie jestem ich wrogiem, zauważ z jaka zacietością walczę przeciwko aborcji... Mowilam, ze niektórych bachorów nie cierpię: brzydkich albo zarozumialych i chamskich z ryjkami podobnymi do rodziców...
A po co wyjeżdżasz z Kosciołem, jak sama w niego nie wierzysz, a i ja nie wszystko, co głosi popieram. Temat posiadania dzieci mnie nie interesuje, bo w tej chwili nie mialabym ich z kim zrobic, ale jak powiedziala jasnowidzka-jedno dziecko urodze i to niestety raczej chlopca...

Ja Ci powiem dlaczego tak miałaś z tym prześladowcą, bo on miał problem na który nie miał dobrej recepty i zatruwał życie innym i jeśli bez odpowiedniego podejscia to robił, to przybralo to taką formę. Nauka po zdradzie wypłynęła dla niego taka, ze trzeba kontrolować?
Ja mam dobra koncepcję na prawdziwą miłość i brakuje mi tylko osoby, która pojmie to w mig...
edytowany przez marshmallow: 29 lip 2012
ja w kosciol nie wierze..tylko wierze w Boga..skor urodzisz chlopca to sie ciesze ogromnie i zapamietaj ten mezczyna twoj syn bedzie twoja najwieksza milosci zycia bedziesz go kochala bezgranicznie jego jednego jedynego,on bedzie najwazniejszym mezczyzna w twoim zyciu..nie rozwiedzie sie z toba i nie opusci cie ..moglabym ci wywrozyc kiedy go urodzisz ale musialabym znac jedynie rok urodzenia..bez dnia i miesiaca...we wrozbie wykazalabym ci najwazniejsz lata i okresy twego zycia..okresy w przeszlosci i przyszlosci ..nazywam to wrozba okresowa...jak dotad wszystkim sie spelnia.Sorry jesli cie dotknelam piszac nietaktownie, ze nie lubisz dzieci..ale jestem pewna ze mi sam to powiedzilas..byc moze sie myle,wiec cie przepraszam... jest tak goraco..upal bedzie trwal az do polowy sierpnia..gotuje sie tu..Poza tym pomyslam z usmiechem, ze jak sam mowisz lubisz prowokacje...dalam sie wiec ci' sprowokowac' w tym poscie...wciagnelas mnie w dyskusje...
8-O
...Neurotyczne zahamowanie przed oddaniem się całkowicie drugiemu człowiekowi, zwłaszcza w seksie. ...http://phantom-of-the-monique.blog.onet.pl/Ja-i-moja-neurotyczna-osobowos,2,ID414771186,n
Polecam ksiazke Karen Horney
......"Wyposażona w książkę Karen Horney raz na zawsze udowodniłam sobie, że wszystkie moje kompletnie nienormalnie reakcje na ludzi i świat są najzupełniej normalnie w świetle teorii zaburzonej osobowości. Ponad wszelką wątpliwość stwierdziłam, że to wręcz modelowa neuroza. Każdy kolejny rozdział dostarczał opisów kolejnych symptomów, aż wreszcie ułożyły się w piękną mozaikę. Z mozaiki wyłoniła się moja twarz.

Kiedy odłożyłam na bok tę psychoanalityczną biblię, poczułam, że moja tożsamość rozpadła się na miliony osobnych światów, galaktyk, okruchów gwiazd, niezliczone masy pyłu gwiezdnego. Każda najmniejsza cecha mojej osobowości okazuje się jednostką chorobową. Do każdej muszę dopisać w nawiasie przymiotnik "neurotyczny", czy tego chcę czy nie. Posklejałam sobie charakter ze śmieci i głupio myślałam, że drugiej takiej na świecie nie ma, z pożytkiem dla losów ludzkości. Tymczasem Karen Horner rozbiła w pył te naiwne przekonania. Nic, absolutnie nic własnego!

Neurotyczny lęk przed ludźmi - oni wszyscy chcą mnie zniszczyć, unicestwić, a przynajmniej upodlić.
Neurotyczna ucieczka przed własnymi problemami w pracę, zasypywanie się obowiązkami, by nie myśleć.
Neurotyczna nadwrażliwość na opinie, krytykę.
Neurotyczne uzależnienie własnego samopoczucia od tego, co inni o mnie sądzą w ukryciu, wszyscy, bez wyjątku.
Neurotyczne wycofywanie się z kontaktów z innymi w obawie przed odrzuceniem i odtrąceniem.
Neurotyczna pogarda dla wszystkich ludzi bez wyjątku.
Neurotyczne dążenie do władzy, prestiżu, posiadania, by udowodnić samej sobie, że nie jestem niczym.
Neurotyczna ambicja.
Neurotyczne poczucie winy.
Neurotyczne samooskarżenia.
Neurotycznie niska samoocena.
Neurotyczne poczucie własnej wyjątkowości.
Neurotyczna potrzeba miłości, polegająca na zawłaszczaniu partnera dla swojego bezpieczeństwa i wtłaczanie go w ramy swojej doskonałości.
Neurotyczny brak wiary w prawdziwą miłość.
Neurotyczne zamiłowanie do cierpienia, depresji i nihilizmu.
Neurotyczna potrzeba autodestrukcji.
Neurotyczna chęć niszczenia i upokarzania innych, zanim oni zdążą to zrobić wobec mnie.
Neurotyczne zahamowanie przed oddaniem się całkowicie drugiemu człowiekowi, zwłaszcza w seksie.
Neurotyczne poczucie bezradności i zagubienia w rzeczywistości.
Neurotyczne rozchwianie emocjonalne, powodujące huśtawkę nastrojów.
Neurotyczne zrzucenie odpowiedzialności za porażki na innych.
Neurotyczne wysuwanie oskarżeń pod adresem świata, że mnie skrzywdził.
Neurotyczne poszukiwanie potwierdzenia swojej wartości za wszelką cenę.
Neurotyczne wybuchy złości i mściwości, kiedy moje żądania pozostają niespełnione lub spełnione nie do końca.
Neurotyczne pogardzanie słabymi i kult silnych bohaterów.
Neurotyczne wyolbrzymianie błahych problemów życia codziennego.

Tę listę można by jeszcze wydłużyć o kilkanaście punktów. Nie szczegóły są jednak ważne, a ogólny wniosek, który wypływa z tego zestawienia: wszelkie moje wyobrażenia o ludziach i świecie są jakoś tam wypaczone. Między mną a rzeczywistością znajduje się niewidzialna soczewka neurozy, która ogniskuje promienie w ściśle określony sposób. Nachalnie pcha się konstatacja, że cała moja optyka patrzenia była fałszywa, podobnie jak emocje i wyobrażenia. Żyję jak zaszczute zwierzę właściwie na własne życzenia, gdyż opętały mnie neurotyczne, przedwieczne demony, mistrzowsko zakamuflowane w mojej nieświadomości.

W pierwszym odruchu chciałam raz na zawsze rozmontować to neurotyczne rusztowanie i uzdrowić zaburzoną osobowość na tyle, na ile to będzie możliwe. Wypracowałam nawet świetną strategię - staram się analizować każdą sytuację niejako z boku, słucham reakcji organizmu, a jeśli stwierdzę, że jest typowo neurotyczna, prowokuję natychmiast kontrreakcję, wysyłam sama do siebie komunikat zaprzeczający pierwszej myśli (emocji). Te działania prowadzą, rzecz jasna, do delikatnej schizofrenii, ale strategia jest nad wyraz skuteczna. Dowodu dostarczył ten pozytywny sen.

Neurotycy są nadzwyczaj twórczy. Neurotycy bywają wybitnymi pisarzami, dramaturgami, aktorami, reżyserami, malarzami, ponieważ potrafią wytworzyć świat alternatywny w swojej wyobraźni, gdzie szukają schronienia przed wrogą, okrutną rzeczywistością. Obawiam się, czy permanentne cierpienie, wieczny konflikt wewnętrzny i nieokiełznany lęk nie są jedynym źródłem wszelkiego tworzenia. Jeśli człowiek zabije w sobie tę chorobliwą nadwrażliwość, która każe wsłuchiwać się wyjątkowo czujnie w tętno świata, w każde uderzenie jego serca - skąd ma brać materiał do procesu kreacji?! A jeśli trzeba będzie wybierać między wewnętrzną równowagą ducha/umysłu oraz nieskrępowaną twórczością....?!......"
Temat przeniesiony do archwium.
61-74 z 74
| następna