Wiesz, w sumie nie chodzi o to, że się zraziłam. Po prostu czuję się oszukana i nie tylko ja. Nie mówię, żebyście nie jechali, itd, bo to sprawa każdego, wiem, że dziewczyny jeżdżą i są zadowolone i ja to rozumiem i ok, ale my wpłaciliśmy mu kasę, wyjazdu nie było, nie z naszej winy, bo w ogóle wyjazd się nie odbył, Mario obiecał oddać pieniądze, ale minął prawie rok a kasy ani widu ani słychu. Wiesz, nie chodzi o te 120 zł ( razem z mężem wpłaciliśmy 240 zł) bo to tylko pieniądze, rzecz nabyta, wiadomo, tylko o sam fakt, że tak można potraktować ludzi. Skoro nie było wiadome, czy wyjazd będzie, trzeba było nie brać kasy tylko np całość wpłacić przy wsiadaniu do autobusu lub kasę oddać. Potrafiłabym zrozumieć, że gdybyśmy sami zrezygnowali, kasy nie oddaje bo to wiadomo, ale skoro on nawalił i obiecał że zwróci, bo rozmawiałam z nim kilka razy telefonicznie jak również kontaktowaliśmy się z nim poprzez meile, a słowa nie dotrzymuje to sorki, ale jak dla mnie taki ktoś nie jest wiele warty. Twierdził, że był chory, leżał w szpitalu, ok ja potrafie to zrozumieć, to ludzkie, takie rzeczy się zdarzają, ale minął prawie rok, tak się po prostu nie traktuje ludzi.