Mój mąż pochodzi z Puerto Rico i jest niesamowicie przystojny :) Ale nie wybierałam go ze względu na urodę, tylko na to, że jest cudownym człowiekiem. Mieszkam z nim w USA już ładnych parę latek i nie żałuję decyzji, choć ciężko zostawić rodzinę i przyjaciół :( Przez ponad rok byłam z nim w związku na odległość (dzięki Ci, Boże, za internet ;)) i przetrwaliśmy.
Jednak z tego, co widzę wśród znajomych, wierność faktycznie jest problemem w kręgach latynoskich. Ale dużo częściej to kobiety szukają sobie "chulo", a ich partnerzy po prostu nie pozostają im dłużni... Zresztą ogólnie amerykańskie (nieważne, która Ameryka) podejście do związków mi się nie podoba :/
Jedno jest pewne - latynosi nie mają zahamować, jeśli chodzi o nawiązywanie kontaktów :) A jeśli nie jesteś anorektyczką, to będą się do ciebie ustawiały kolejki :) Miłych wakacji!