A tu też niech sobie będzie , być może ktoś właśnie przeczyta i zmieni swoją decyzję . :))
Hej , jaka tu cisza .. Pewnie już się nowe nabory szykują na truskaweczki ...
Byłam na zbiorach więcej nie pojadę , trzeba było przekonać się na własnej skórze jaka to praca .
2 miesiące codziennie po ok 7-8h dziennie ..z 30 minutową przerwą na posiłek - pracy było , oj było bardzo dużo . Ani jednego dnia wolnego , chyba że na żądanie ale to też niechętnie.
Praca i rozrywka:
Nie żałuję bo zarobiłam zwróciło mi się a nawet udało się odłożyć.
Był czas na ciężką prace , ale był też czas na rozrywkę i zwiedzanie .
Ocean , miasteczka tj Palos czy Mazagon , Huelva I Mouger -zaliczone :))
Zakupy zrobione, pamiątki przywiezione.:))
Potrzeba bardzo silnej psychiki i dużo energii no i wytrwałości .:)
Język hiszpański :
Ahh i jeszcze język hiszpański .. przydaje się ! chociażby troszkę ,ale zawsze - myślę ,że to cenna uwaga dla dziewczyn które będą wyjeżdżały na kolejne zbiory . Hiszpański nie jest trudny , a bardzo się przydaje . Bo 'rapido' 'palante' 'bamos' 'trabacho' 'dos mano ' to już klasyka ale tym za wiele się nie zdziała.
Campo:
Na moim campie nosiło się po 8-9 skrzynek 2 kg. A później industrie po 2-3 skrzynki 5-7kg.
W tym roku podobno było industrii wszędzie najwięcej i na prawdę dużo sie tego zbierało .
Warunki mieszkalne - średnie ,ale jak na mieszkanie przy campo to i tak dobre! Całe wyposażenie było .
Jedzenie - po zakupy jeździłyśmy same lub szef nas woził nie było z tym problemu .
Ciekawostka:
Masa czarnoskórych facetów która Nas zaczepiała jest nie do opisania .. a język polski dla nich to nie problem , dziewczyny jak wyjedziecie uważajcie na nich bo potrafią omamić i zbajerować niesamowicie . Maroko , Maroko , Maroko ! - Gorszych facetów nie ma !! fakt można skorzystać z taksówki ale trzeba mieć oczy dookoła głowy , bo to są nieźli kombinatorzy .
Szef:
Z szefem w zasadzie się dogadywałam bez większych problemów z nr NIE nie było problemów oraz z kontraktami czy wypłacaniem pieniędzy. Przy wyjeździe co prawda utrudniał lecz polka to polka na swoim postawi . :)
Jedyny minus campa to za dużo rumunek .. ale cóż ojciec szefa je uwielbia .. No i kochanica szefa to rumunka bo jakże by inaczej . Na szczęście polki się nie dały i walczyłyśmy z nimi dzielnie .
Polki wydawałoby się powinny trzymać się razem ,a jednak znajdywały sie także takie które lubiły narobić dymu .. ale szybko wszystko wychodziło na jaw .
Szef zwolnił tylko jedną polkę po 2 tygodniach pobytu . 12 polek zostało i 15 rumunek . Oczywiście tylko polki były złe , a rumunki święte lecz to już chyba jest tak wszędzie i to sie nie zmieni.
Podróż i Mario :
Mario , Mario w porządku w zasadzie nie mogę narzekać . Jedyny minus Maria to nie chciał nam zorganizować powrotu do PL bo twierdził że za mało ludzi i trzeba było z Madrytu jechać sindbadem .. a jak się okazało 3/4 autokaru to dziewczyny wracające z truskawek ,ale to Maria strata nie moja .
Podróż z Wrocławia do Hiszpanii przebiegła dobrze w porównaniu do tego jakie historie słyszałam i ile godzin czasami dziewczyny jechały. Po mimo 2 godzinnego opóźnienia na starcie , reszta była ok .
Ludzie :
Można poznać zajebiste osoby , trzeba tylko chcieć . Znajomość zaczyna się w autokarze , a kończy ... no właśnie nie kończy się :)
A jak szczęście dopisuje to trafia się jeszcze na jedno campo i wtedy jest raj dla psychiki.:)
Ja poznałam masę osób i do dziś utrzymuję z Nimi kontakt.
Dziewczyny mieszkające na stałe w Hiszpanii były na prawdę bardzo pomocne w brew temu co się o nich czasami wypisuje.-Dziękuję Wam za wszystko !:)
Serdecznie pozdrawiam.
Wasza Bonitaaa :))
P.S. Późno ten wpis wiem , lecz nie było jakoś wcześniej czasu i głowy do tego by wszystko napisać jakoś w miarę składnie i przejrzyście. Mam nadzieję ,że poczytałyście sobie co napisałam i weźmiecie do serca pewne rady . W razie pytań możecie pisać , chętnie odpowiem bo tu się wszystkiego opisać nie da :)