praca huelva truskawki 3

Temat przeniesiony do archwium.
61-90 z 2830
A czy orientujesz się kiedy będą wracać z rejonu Sevilli, z San Bartolomeo czy jakoś tak
niestety nie wiem kazdy wraca kiedy sam chce , sporo dziewczyn szuka innej pracy zeby jeszcze zostac
a czy truskawki definitywnie się już kończą, to znaczy że jeżeli ktoś nie wraca to musiał znaleźć inną pracę?
truskawki sie koncza kwestia 2 tygodni malo jest miejsc gdzie sie jeszcze zbiera raczej rozbierane sa namioty i trwaja prace porzadkowe na polach , pracy tutaj jest niewiele to male miasteczka ktore umieraja po kampaniach truskawkowych dziewczyny moga szukac pracy w nadmorskich kurortach tam jest sporo pracy a od pazdziernika planta (sadzenie truskaweczek)
dzięki za info, a orientujesz się może czy w rejonie Sevilli są jeszcze jakieś plantacje np. pomarańczy gdzie dziewczyny mogą zostać dłużej? i czy powrót jest organizowany grupowo tak jak były wyjazdy czy każdy na własną rękę kupuje sobie bilet? z góry dziękuje za odpowiedz
Czy wrocily juz jakies panie Aldea del Rocio
cześć .widzi na tym forum tylko kobiety podlegają krytyce .A nasze męzowie kturych zostawiliśmy w domach żeby zajmowali sie dzićmy są wspaniali .Widziałam jak nie jednej mojej koleżance strach oblatywał otwierać sms bo bardzo ich mężąwe krytykowali i wyzywali .Ja dopiero po powrocie doświadczyłam to co myślał o mnie
taki wyjazd do pracy musi polegac na obopulnym zaufaniu i wtwdy bedzie zawsze dobrze inaczej nie ma co myslec o pracy za granica
co do sevilli to ciezko mi powiedziec pomarancze w hiszpanii sa chyba non stop w jednych rejonach zbiory sie koncza a w innych zaczynaja

powroty sa organizowane grupowo pracodawca przewaznie pyta kto wraca do polski a kto zostaje i wtedy zalatwia autobus na tyle osob ile chce wracac , mozna sobie wrocic rowniez na wlasny koszt w tym roku wiele dziewczyn wraca samolotem koszty zblizone a 3 godzinki i jestesmy w polsce
Zgadzam się z tobą ja jedzdze co roku od 4 lat do niemiec i jeszcze nigdy mąz domnie nienapisal żadnego smsa w kturym by mnie wyzywal jak tu dziewczyny piszą!Tez zostaje w domu z 3 dzieci i sam do tego pracuje jest wspanialym facetem juz tyle dlamnie zrobil że bylabym ostatnią idiotką żebym go zdradzila!Byla zemną w tamtym roku kolezanka ona to dopiero miala gechenne z męzem dzwonil do niej prawie codziennie oczywiście jak sobie popil to wtedy dzwonil smsy tez byly z 5 dziennie.A ona nic tam nierobila takiego żeby ją podejrzewal wystarczy że ja wyslalam do swojego męza smsa i ten jak przyszedl do mojego meza to odrazu się pytal czy dostal smsa odemnie i jak się dowiedzial ze dostal to litania szla smsowa !Moj mąz mial juz go dosyc bo sam tęsknil zamną to on jeszcze przychodzil i mu trul .A moj mąz mial okazje byc zemną w truskawkach i wie jak jest cięzko i jak dlugo się pracuje.Masz racje że wszystko opiera się o zaufanie!Pozdrawiam AGA31
Do AGA 31 Moja zona jezdzi do Hiszpani od 3 lat.Mamy takze 3 dzieci staramy sie utrzymywac czesty kontakt ze soba .Sms codziennie a raz w tygodniu rozmowa przez telefon.Ja pracuje zawodowo po 10 godz dziennie do tego na utrzymaniu dom i dzieci wiesz sama ileto obowiazkow z tym zwiazanych ,na picie alkoholu nie ma czasu o gdzie dopiero obrazac kobiete ktora sie kocha .Pozdrawiam piotr41
witam. Bardzo bym chciała jechać na zbiory za granice, tylko ze jest problem strasznie się boję, ponieważ nigdy wcześniej nie jeździlam na rzadne zbiory:( czy jest tam duze niebezpieczeństwo przy wyjeździe? słyszałam od znajomego ze w Niemczech przy zbiorach truskawek jest duzo arabów i są gwałty na dziewczynach jadących bezopieki. Czy to jest prawda? pozdrawiam.
Cześc Aneta kto ci takich bzdur naopowiadal w niemczech niema arabow a tam gdzie ja jade zbierają sami polacy i są campingi zamykane na noc i nawet niemcy tam nieprzychodza!Ja jezdze na plantacje gdzie jest 800osob.Niesluchaj nikogo bo chca ciebie tylko zastraszyc.Wlasnie zalatwilam prace dziewczynie z tego forum ktura niepojechala do hiszpani.Pozdrawiam Aga31
Jeszcze raz dzięki, sorki że tak Cię zamęczam pytaniami ale mam jeszcze jedno. Czy jeżeli ktoś nie wróci w ciągu powiedzmy dwóch tygodni to znaczy że musiał sobie znaleźć inne zajęcie, inną pracę? Z tego co wiem wstępnie powroty miały być w połowie czerwca. Moja siostra jest w rejonie Sevilli w San Bartolomeo czy jakoś tam i ogólnie mało się odzywa sporadyczne smsy i jestem ciekaw kiedy może wrócić, bo pewnie jeżeli znajdzie inną pracę to może jeszcze trochę potrwać.
Pozdrawiam
Do Anety
Aneta kto Ci takich bzdur naopowiadał, nie słuchaj nikogo.
Jeśli napotkasz na plantacji w Niemczech to tylko Polacy.
Jest różnie, ale nie najgorzej.Pracuje się przeważnie w akordzie.
Ile ludzi tyle charakterów i opinii.Nigdy nie słyszałam, żeby w Niemczech pracowali Araby, jeśli pracują to sprzedają auta w komisach.
Pracują rumunki, słowenki.Masz okazję to jedź, nikt Ci krzywdy nie zrobi jak masz umowę.Przekonać sie i nie słuchac nikogo.Zawsze to inne pieniądze.Masz serdecznych znajomych, Powodzenia,
mala dygresja: jesli samolotem z Faro /Porugalia/ do Warszawy to lot trwa 5 godzin polecam goraco szybko i z cudownymi wrazeniami bo ziemia jest niesamowicie piekna z lotu ptaka :-)
tak jak pisalam wczesniej zbior truskawek zostal zakonczony malo gdzie jeszcze sa zbiory glownie to porzadki ja mysle ze do 15 czerwca wszystkie dziewczyny powinny wrocic musza czekac na autobus bardzo duzo kobiet zjezdza do domu i czasami okres oczekiwania jest dlugi do 14 dni
mysle ze siostra sie odezwie a moze rzeczywiscie znalazla prace sporo polek zostalo bo znalazly prace
jezeli wiesz z jakiej korporacji pojechala siostra to napisz postaram sie dowiedziec czy juz zakonczyly prace
Nie wiem z jakiej korporacji ale wyjeżdżała z Wrocławia 1 kwietnia, jeżeli to coś pomoże, i wiem tyle że pracowała w SanBartolomeo niedaleko Sevilli,
Witam serdecznie! ja właśnie po miesiącu zjechałam do domu. Niby miałam wyjazd na truskawki. Pisze ''niby'' bo truskawek nawet na oczy tam nie widzialam. dostalysmy umowe w jezyku hiszpańskim noi oczywiscie wszystkie ja podpisałysmy. wiec ta umowa byla wogole na maliny. a na miejscu okazalo sie ze bedziemy zbierac borówki. Byłam blisko miejscowości Almonte. A wyjaz wogóle był do Huelvy. Bylam pierwszy i ostatni raz na jakichkolwiek zbiorach owoców. Praca była bardzo ciężka. Pracowałam pod folia wśród jadowitych węży i jaszczurek. Warunki mieszkalne miałam bardzo dobre - nie narzekam. Myślę ze dziewczyny które decyduja sie na wyjazd powinny powaznie to przemyslec. Juz nie mówie ze trzeba być wytrzymałym fizycznie- to chyba oczywiste, ale naprzyklad mi i wielu dziewczyna siadla psychika. traktowano nas jak zwykle robole do pracy. Polki w polu sa niczym. Jak zwykle zera.
sygnalizowałam ten temat ,że Polki to tylko białe murzyny do trzepania kasy dla Hiszpanów
Do Rubii
Współczuję i sama myśl o wężach olewa mnie gorąc, strach i ryzyko życia na każdym kroku, może dobrze że nie pojechałam bo chyba bym dostała zawału albo nogami do przodu by mnie przywieźli. Szkoda że właśnie jest wszystko nie dograne, ale burdel w pośrednictwach jest wszędzie wtedy pisze się wskaźniki jak maleje bezrobocie, a Ty człowieku jedź i nabijaj
komuś kasę, pomagaj we wzroście gospodarki w innym państwie.
Może w końcu sie coś zmieni jak będą interweniować ludzie.
Szkoda że mała garstka trafia dobrze...los na loterii?....
Albo przechwałki, żeby inne wdepły w bagno!
Do Ady. wiesz jaki zysk Hiszpanie mięli ze sprzedazy 1 skrzynki borówek? 50 euro. A nam płacili 30 euro z kawalkiem dniówki! to w ciągu dnia przecietnie Polka zbierala 20 skrzynek. To teraz policzmy ile dziennie moglo zebrac cale pole Polek. A oni nam placili te nedzne 30 euro.
Boże jaki wyzysk to od skrzynki przecietnie 0,6 euro?
A były nadgodziny?
Aż sie wierzyć nie chce. to z truskawkami to samo albo i gorzej.
Rubia napisz chociaż czy Ci sie zwróciło?
Czy dużo wydałaś, bo przeciez żyć trzeba a jak jeszcze palisz to dodatkowy koszt i czy wracałaś samolotem?
chcialabym sie dokladniej dowiedziec dlaczego nie pojechalas do hiszpanii???piszesz z powodu burdelu??
to taka nasza polska mentalnosc NARZEKANIE beznadziejne jestescie zmusil Was ktos do pracy tam???? same pojechalyscie ... stawka 33 euro tostawka urzedowa za taka sama kwote pracuja rumunki hiszpanie rumunki nigdy nie narzekaja nie wyliczaja szefowi ile to on zarobi rna pomyslcie ...... ile kosztuja nawozy,utrzymanie pola,utrzymanie Waszych mieszkan, zeby to sprzedac trzeba zapakowac wyslac koszty pracownikow itp nie myslcie ze on ma 50 euro od skrzynki to ile on zarobi ......... czy nasza polska kasjerka w sklepie real wylicza wlascielowi ile to on zarobi .... zgodzila sie na taka prace i WY TEZ dlatego bez sensu teraz wyliczac i sie zalicrnktos utaj napisal ze mial wyjechac do huelvy a wywiezli gdzies w inne miejsce i na borowke ......... wszedzie informowali ze jedziemy do prowincji huelva nie do samej miejscowosci i ze jedziemy na zbior truskawek i innych cytrusow (tak to sie nazywa w hiszpanii)
do Gość....nareszcie ktos powiedzial bardzo madre slowa.Od dawna sledze to forum i jak czytam niektore wypowiedzi to az sie slabo robi.Decyzje o wyjezdzie podejmuje sie samemu nikt nas nie zmusza do takiej pracy.Jesli sie nie podoba to nie trzeba wyjezdzac.Bylam pewna ze Fresowka wszystkim kobieta otwarla oczy co to za praca i za jakie pieniadze...wiec po co teraz narzekac???pozdrawiam.....
Mam wrażenei , że "gość 6" jest osobą mieszkającą w Hiszpanii. Dlatego nie solidaryzuje się z polkami co jest znamienne dla takich osób. Każda, która jedzie pierwszy raz nie wie jak tam naprawdę jest. Widać to wyraźnie na tym forum. Opinie po powrocie są są diametralnie różne. Trafić można na okropnego pracodawcę lub współlokatorki z którymi nie idzie wytrzymać. Można też mieszkać prawie w lususowych warunkach w dobrym towarzystwie. Przez dwa sezony pracowałam niedaleko Almonte przy zbiorach fresy. Jechałam w styczniu gdy było zimno. W domku na campo zamiast szyb były blachy. Nic nie chciało schnąć, czuć było stęchliznę. Dopiero po naszej interwencji u właściciela wstawiono nam piecyk. Atmosfera w domku była wspaniała. Pracodawca solidny więc pobyt wspominam miło. Wiem jednak, że na innych campach było znacznie gorzej. Dlatego nie należy potępiać tych które narzekają albowiem mają z reguły rację. Jadąc tam mamy prawo wymagać od hiszpanów szacunku dla nas gdyż jedziemy tam legalnie na umowę i swoje obowiązki /poza wyjątkami/ wykonujemy solidnie. A umowa obowiązuje obie strony. Więc zamiast dogadywać innym spróbujmy wzajemnie się wspierać. Wówczas bdziemy silne.
Mądre słowa.Niektóre uważają,że im było dobrze to nikt inny nie ma prawa narzekać.Każda z nas jadąc do pracy ma nadzieje że dobrze trafi,wiedząc ,że jest różnie.Na miejscu okazuje się,że szef nie tak,warunki nie bardzo i co gorsze wspólokatorki czyli my Polki,ale okazuje sie ,że mieszkając razem to można zwariować.Tam okazuje się dlaczego ludzie są biedni,częsty powód -własna głupota.A teraz napiszę o szefie.Prosto z autobusu poszłyśmy w tunele,niby przyuczenie za które nie zapłacił( 2i pół godz.).Nie obchodziło go że jesteśmy zmęczone długą podróżą,niektóre mdlały.A potem zaczeła się gehenna: non stop krzyki,wyzywanie,bicie po rękach,szarpanie za ubranie i popychanie.I pytam sie jak po tym wszystkim wrócic do Polski i nawet nie można sobie ponarzekać?Ale co się dziwić,były ze 3 osoby,które twierdziły ,że to dobry człowiek(szef).Są ludzie ,którzy godzą sie na takie traktowanie i nie widzą w tym nic złego.
wszyscy odpoczywają po pracy w truskawkach
Temat przeniesiony do archwium.
61-90 z 2830

 »

Pomoc językowa