Chcę tu przytoczć fragment większego artykułu z gazety lubuskiej:rnrn Są jak magnesrnrn rnGdy dojechała, miała wrażenie, że trafiła do bajki. Spodziewała się lasu, namiotów, po prostu najgorszego, bo w Polsce media donosiły o tragicznych warunkach pracy. A tu - ładne, dwupiętrowe domki z kuchnią i dwiema łazienkami. I zaledwie 50 m do oceanu. - Oj, szybko woda sodowa do głowy dziewczynom uderzyła - wspomina. - To przez ten ocean, plażę, długie upalne popołudnia. Pracowałyśmy tylko 6,5 godziny. Coś potem trzeba było robić... rnOgniści Hiszpanie szybko pomogli im znaleźć zajęcie. - Są jak magnes - uważa Danusia. - Patrzą gorąco w oczy, mówią takie rzeczy, że serce zamiera i wstyd powtarzać. U nas tak się kobiet nie traktuje. A tam na łakocie nas biorą, na komplementy. Zaproszą na kolację, kupią ciuszek, jakiś prezent, obiecają, że załatwią dobrą pracę. Oj, potrafią zabajerować... No i mają oko na kobiety. Nie wiem, jak oni to robią, ale jak widzą grupę dziewczyn, od razu wiedzą, czy to Polki, Rosjanki czy Bułgarki. Mamy podobno specyficzny chód, śmiech, sposób ubierania się i zachowania. rnrnSzczęśliwa nie ulegniernrn rnMiękną nawet mężatki. Niejedna zarzeka się, że ma szczęśliwe małżeństwo, dzieci, własny dom... Na dowód pokazuje koleżankom zdjęcia. A po kilku tygodniach prowadza się z atrakcyjnym Hiszpanem i myśli o porzuceniu rodziny. Niektóre wytrzymują jeden wyjazd, a kapitulują podczas drugiego. rn- Dla mnie sprawa jest jasna: jeśli dziewczyna naprawdę jest szczęśliwa, to nie ulegnie - mówi Danusia. - Ale jeśli coś w małżeństwie zgrzyta, choć trochę, to sprawa jest pogrzebana. Na miejscu szanujących się mężów w ogóle nie puszczałabym żon do Hiszpanii. rnDanusia twierdzi, że polskie dziewczyny są dla Hiszpanów rarytasem, czymś nowym, innym, może lepszym. - Lgną do nas jak muchy, bo szukają pocieszenia - tłumaczy. - Mówią, że mamy w sobie coś, czego nie mają Hiszpanki. Ciepło. Bo tam jak kobieta ma chłopa, to go trzyma krótko, zabiera mu całą pensję. A my nie mamy zbyt dużych wymagań