Witam czytalem wiekszosc wypowiedzi na temat pracy przy zbiorze truskawek w rejonie Huelva.
Powiem tylko tyle mieszkam w Madrycie od 10 lat. Na poczatku tygodnia zadzwonil do mnie kuzyn ze jego dziewczyna pojechala z siostra na zbior truskawek do Moguero. Wyjazd byl organizowany przez polaka ktory ma na imie Mario. Autokar z polski dojechal na miejsce o godzinie 10:00 rano po 10 minutach zostaly wygonione w pole bez mozliwosci wypoczynku, sniadania, umycia sie po podrozy i wody. Pracowaly caly dzien zakwaterowanie bylo w starej ruderze z dziurawym dachem, na rozklekotanych lozkach pietrowych. Prad byl wylaczany o 22:00 w ubikacji trzeba bylo swiecic telefonem, ktorych nawet nie bylo gdzie naladowac. Nastepnego dnia rano szef ktory ma na imie Tomas zabral im dowody osobiste niby do kontraktu i wygonil w pole kolejny dzien bez picia.
Wiele osob byl oslabionych a na dodatek szef wrzeszczal zeby robic. A jak ktos mowil ze jest slaby i nie moze to szef zaproponowal jakis bialy proszek i mowil ze to im pomoze. Dziwne zachowanie i wyglad pracujacych na plantacji Rumunek uswiadomilo im ze moga byc faszerowane narkotykami.
Po dwoch dniach dziewczyny zrezygnowaly z tej extra pracy i zdecydowaly sie wrocic do Polski.
O tym wszystkim dowiedzial sie Mario i co zrobil urzadzil im awanture w ktorej uzywal slowa typu
do roboty kurwy. Szef nie chcial oddac im dowodow osobistych. Widzac ich upor oddal im dokumenty izaplacil za 2 dni pracy po 30€ . W srode w poludnie wyjechalem z madrytu samochodem do moguero po dziewczyny. Ostatnie godzinny spedzily z gazem pieprzowym przy drzwiach klitki w ktorej spaly bo szef powiedzial ze je wywiezie na inna plantacje i ze ich nikt nie znajdzie. Zostawily polowe swojego bagazu. Pod wieczor uciekly z tego obozu pracy. Okolo 3 km ciagnely waliski po piaszczystej drodze polnej aby dojsc do drogi glownej. Okolo 20:00 zabralem je do samochodu.
Polowe drogi do madrytu plakaly. Spedzily w moim domu 3 dni i dzis pojechaly do Polski busem.
Dziewczyny jezdzily na zbiory owocow do roznych panstw sa studentkami i chcialy zarobic uczciwie na studia. Stwierdzilyze jest to najgorsze doswiadczenie w ich zyciu. Ciesze sie ze moglem im pomoc i ze wyrwaly sie z tego piekla. Jezeli ktos chce jechac na truskawki do Huelvy to najpierw niech sie zastanowi czy wytrzyma takie traktowanie.