Hej Dziewczyny. Również jestem tutaj nowa i przez przypadek znalazłam się na tym forum...rozumiem obawy dziewczyn związane z wyjazdem i warunkami jakie tam panują dlatego też postanowiłam się podzielić swoim 'truskawkowym doświadczeniem': pierwszy raz pojechałam tam do pracy w 2002r., był to pierwszy nabór organizowany w Polsce a co za tym idzie nikt nie wiedział jak tam jest, jak to wygląda itd. ...ale ja 'trafiłam' dobrze, warunki mieszkaniowe były b. dobre (b. ładne mieszkanie w małym miasteczku) a i sama praca była ok. (małe pole i tylko 10 Polek i kilkunastu Hiszpanów), zarobiłam fajne pieniądze, poznałam wielu ciekawych ludzi jak i cudowny kraj jakim jest Hiszpania dlatego też jeździłam tam przez następne 3 lata...jednakw przeciągu tych lat zmieniały się realia, do pracy przy zbiorach przyjeżdżały również Rumunki, Bułgarki, które to nie cieszyły się dobra opinią a niestety Polki również zaczęły być postrzegane jako te, które 'zadają się z Marokańcami', które są łatwe i tanie..wcześniej obcy mieli do nas większy szacunek później zmieniało się to niestety na gorsze...:-( podejrzewam, że ten obecny brak szacunku niektórych pracodawców spowodowany jest panującą tam złą opinią o naszych rodaczkach..za kilka 'tych złych' teraz płacą wszystkie.. piąta moja wizyta okazała się koszmarem...po przyjeździe na miejsce dowiedziałam się, że nasz szef zlikwidował 'nasze małe campo' a całą swoją uwagę zawodową skupił na b. dużym polu ,które wcześniej prowadził ze swoim wspólnikiem...i praca jaką nam zaoferował to była to praca na tym polu pośród pracowników z Maroka, Bułgarii, Rumuni itp. i uwierzcie mi praca z tymi ludźmi nie jest 'przyjemna' łagodnie mówiąc..niektóre dziewczyny musiały również mieszkać na tym polu w barakach obok grządek truskawek w pokojach 15-osobowych...nie narzekały, pracowały sumiennie i były zadowolone, że więcej zaoszczędzą mieszkając na polu a nie w mieście....dla mnie to był szok...dzięki pomocy Hiszpańskich kolegów wyjechałam z tego pola, mój szef nie robił problemów a nawet mnie rozumiał (tak mówił..), wtedy jeszcze nie można było pracować w Hiszpani bez wcześniejszego załatwienia dokumentów w Polsce, 'na czarno' nie chciałam pracowac dlatego po 2 tygodniach wróciłam do Polski, późniejsza sytuacja osobista zatrzymała mnie w Polsce na dłużej.
Moim skromnym zdaniem wszystko zależy od szczęścia, od tego gdzie i do kogo zostaniemy przydzielone, wiele spotkanych tam Polek było bardzo zadowolonych z warunków mieszkaniowych i z pracy ale także wiele mieszkało na polu i było z tego powodu załamanych, niektóre wyjeżdżały przerażone a pozostałe pracowały do końca i wracały w kolejnych latach.
Dziewczyny...życzę Wam abyście dobrze trafiły, bo to jest najważniejsze...a piękna Espańa wynagrodzi wam ciężką pracę na polu...proszę pozdrowić ode mnie Hiszpanię...;-)