praca huelva truskawki 4

Temat przeniesiony do archwium.
Cytat: preciosa25
Więc pomoc tej Pani nie była tylko teoretyczna....szkoda, że teraz wyjeżdżające dziewczyny nie mają zapewnionej takiej pomocy...

ale to ze moglysmy zadzwonic do niej,to tez taka dluzsza historia troche
bo nie mialysmy do niej nr
ale jakis facet przyjechal kiedys na pole,i on cos mowil,ze zna jakas polke
wiec on do niej zadzwonil a my z nia rozmawialysmy
nawet nie wiem tak naprawde kim byla ta polka
Cytat: amadorka
Preciosa ja w Palos mieszkam i pracuje...
tak zlecialy te lata,nie wiadomo kiedy
i powiem Ci ,ze najlepiej sie wspomina te pierwsze lata..
bo fajne dziewczyny byly i jakos to wszystko lepiej sie znosilo razem

rozumiem Cię doskonale...mi też się wydaje, że to było dosłownie wczoraj jak wróciłam...ach ten czas...
w Palos mówisz...jakoś nie kojarzę...a mieszkasz tam cały rok czy tylko teraz 'na truskawkach..
caly rok mieszkam...
bo to kawalek jest od Bollullos,
widzisz,teraz dziewczyny przynajmniej na forum wejda,czegos sie dowiedza..
chociaz ,jak my jechalysmy w ciemno,to moze lepiej
bo sie mowilo-a jakos to bedzie i nikt nie stresowal sie warunkami ani praca..
Cytat: amadorka
Cytat: preciosa25
Więc pomoc tej Pani nie była tylko teoretyczna....szkoda, że teraz wyjeżdżające dziewczyny nie mają zapewnionej takiej pomocy...

ale to ze moglysmy zadzwonic do niej,to tez taka dluzsza historia troche
bo nie mialysmy do niej nr
ale jakis facet przyjechal kiedys na pole,i on cos mowil,ze zna jakas polke
wiec on do niej zadzwonil a my z nia rozmawialysmy
nawet nie wiem tak naprawde kim byla ta polka

z tego co pamiętam to była to P. Galicka, która w Polsce zajmowała się kontraktami, wizami, tłumaczeniami z ramienia urzędu a później była już tam na miejscu, była takim 'łącznikiem' pomiędzy pracodawcami hiszpańskimi a urzędem a później pracownikami polskimi..
no moze,ja rozmawialam z jakas Dorota ,jak dobrze pamietam..
moze zalezy z jakiego urzedu byla,z jakiego regionu?i oni wyslali od siebie kogos
bo od nas to nic nie wiedzieli...ja z dolnoslaskiego pochodze
chociaz cos mi sie przypomina,ze mowili w urzedzie ,ze jak przyjedziemy to na miejscu bedzie tlumacz
a okazalo sie ze nie bylo i pracodawca tez nic na ten temat nie wiedzial
edytowany przez amadorka: 06 mar 2012
Cytat: amadorka
caly rok mieszkam...
bo to kawalek jest od Bollullos,
widzisz,teraz dziewczyny przynajmniej na forum wejda,czegos sie dowiedza..
chociaz ,jak my jechalysmy w ciemno,to moze lepiej
bo sie mowilo-a jakos to bedzie i nikt nie stresowal sie warunkami ani praca..

Wtedy o necie to mogłyśmy pomarzyć...
masz rację nie stresowałyśmy się aż tak... faktem jest też to, że na początku mieszkanie na polu to było coś mało spotykanego dopiero później pracodawcy wpadali na ten okropny pomysł..
Witam to znowu ja.
Powiem szczerze, że nie spowiedziałem się takiego odzewu. Łącznie napisało do mnie chyba z 6 osób z którymi rozmawiałem. Sytuacja na miejscu uległa zmianie. Tj. szef zaczął płacić dziewczynom regularnie praktycznie co kilka dni dostają "zaliczki", nie wiadomo kiedy dostaną resztę pieniędzy, lecz o to się już chyba nie musimy martwić. Dodatkowo dziękuję, za podanie namiaru na kilka osób oraz organizacji zajmującej się pomocą dziewczynom źle traktowanym na miejscu. Szef jakby złagodniał, zaczął się nawet martwić poszczególnymi pracownicami m.in. jedna dostałą zatrucia druga nieszczęśliwie upadła - przychodził do nich i sam osobiście wręczał zalicznki dodatkowo pytając się o zdrowie i samopoczucie. Śmieszna sytuacja, iż na kilkanaście dziewczyn tlyko jedna zna Hiszpański, a z pracowników SZEFA nikt nie mówi w ogóle po Polsku, ale to drobny niuansik. Jeszcze raz dziękuję za pomoc.
Pozdrawiam Sylwek
Cytat: amadorka
no moze,ja rozmawialam z jakas Dorota ,jak dobrze pamietam..
moze zalezy z jakiego urzedu byla,z jakiego regionu?i oni wyslali od siebie kogos
bo od nas to nic nie wiedzieli...ja z dolnoslaskiego pochodze
chociaz cos mi sie przypomina,ze mowili w urzedzie ,ze jak przyjedziemy to na miejscu bedzie tlumacz
a okazalo sie ze nie bylo i pracodawca tez nic na ten temat nie wiedzial

właśnie Dorota Galicka, czyli ona była na cały region...ja jestem z woj. lubuskiego..
a powiedz czy rzeczywiście ten kryzys jest tam tak odczuwalny obecnie..?
s
edytowany przez gaga32: 06 mar 2012
Cytat: kitek175
Witam to znowu ja.
Powiem szczerze, że nie spowiedziałem się takiego odzewu. Łącznie napisało do mnie chyba z 6 osób z którymi rozmawiałem. Sytuacja na miejscu uległa zmianie. Tj. szef zaczął płacić dziewczynom regularnie praktycznie co kilka dni dostają "zaliczki", nie wiadomo kiedy dostaną resztę pieniędzy, lecz o to się już chyba nie musimy martwić. Dodatkowo dziękuję, za podanie namiaru na kilka osób oraz organizacji zajmującej się pomocą dziewczynom źle traktowanym na miejscu. Szef jakby złagodniał, zaczął się nawet martwić poszczególnymi pracownicami m.in. jedna dostałą zatrucia druga nieszczęśliwie upadła - przychodził do nich i sam osobiście wręczał zalicznki dodatkowo pytając się o zdrowie i samopoczucie. Śmieszna sytuacja, iż na kilkanaście dziewczyn tlyko jedna zna Hiszpański, a z pracowników SZEFA nikt nie mówi w ogóle po Polsku, ale to drobny niuansik. Jeszcze raz dziękuję za pomoc.
Pozdrawiam Sylwek

jak fajnie o takich rzeczach słyszec naprawde az lżej na duszy:)

Basbb GG:)

Ja bym też prosiła o te zdj... [email]
Cytat: kitek175
Witam to znowu ja.
Powiem szczerze, że nie spowiedziałem się takiego odzewu. Łącznie napisało do mnie chyba z 6 osób z którymi rozmawiałem. Sytuacja na miejscu uległa zmianie. Tj. szef zaczął płacić dziewczynom regularnie praktycznie co kilka dni dostają "zaliczki", nie wiadomo kiedy dostaną resztę pieniędzy, lecz o to się już chyba nie musimy martwić. Dodatkowo dziękuję, za podanie namiaru na kilka osób oraz organizacji zajmującej się pomocą dziewczynom źle traktowanym na miejscu. Szef jakby złagodniał, zaczął się nawet martwić poszczególnymi pracownicami m.in. jedna dostałą zatrucia druga nieszczęśliwie upadła - przychodził do nich i sam osobiście wręczał zalicznki dodatkowo pytając się o zdrowie i samopoczucie. Śmieszna sytuacja, iż na kilkanaście dziewczyn tlyko jedna zna Hiszpański, a z pracowników SZEFA nikt nie mówi w ogóle po Polsku, ale to drobny niuansik. Jeszcze raz dziękuję za pomoc.
Pozdrawiam Sylwek

Najważniejsze to jeszcze przed wyjazdem zdobyć namiary na organizację czy osobę,która pomaga w takich sytuacjach poszkodowanym dziewczynom... a zmiana szefa jest pewnie spowodowana tym, że jeżeli będzie źle traktował pracowników to w przyszłości nikt ich już mu nie przydzieli i 'skazany' będzie na Marokańców.
jest odczuwalny...
ale szczegolnie dla hiszpanow,bo znowu wracaja na pole do pracy...
a tak sie zarzekali,ze wiecej nawet noga ich nie stanie na polu truskawkowym
a teraz pretensje maja ,ze polki i rumunki pracuja,a ich nie chca...
poza tym wszystko bardzo podrozalo,a place stoja w miejscu i jeszcze chca obcinac...
kitek a wszystkie dziewczyny na tym polu sa nowe??
pewnie nie potrafili sie dogadac i wytlumaczyc jak to jest z placa,czy czego potrzebuja dziewczyny

Amadorka, przekieruję pytanie do Ciebie - co zrobić jak się trafi najgorzej z możliwych? Do psich warunków i do psiego szefa?
boreczek ,mysle,ze trzeba isc wtedy do biura cooperativy do ktorej szef nalezy,albo do organizacji do ktorej naleza pracodawcy cos jak Asaja lub Coag
masz do mnie tel,w razie czego dzwon ,to moze bede mogla pomoc jakos
nawet pojde z Toba gdzies czy jak cos trzeba bedzie przetlumaczyc szefowi,czy cokolwiek...
edytowany przez amadorka: 06 mar 2012

Nie omieszkam:) z tym, że my ni w ząb nie znamy hiszpańskiego to nawet buca nie zapytamy gdzie należy czy coś. Nie mówiąc o tym że ponoć Oni w angielskim ni hu hu. Ani o tym, że jak się trafi wyjątkowy buc to Ci nie odpowie...
nawet jak bedzie w miare dobrze,to zadzwon czy daj znac jak jest
na skrzynkach drewnianych jest napisana nazwa firmy ,adres..
na ciezarowkach tez czesto maja nazwe naklejona..
wydaje mi sie,ze na wiekszosc pol sa polki,ktore pracuja kilka lat
to chyba pomoga nowym..
chociaz roznie to bywa...
na angielski bym nie liczyle hehe,predzej kilka slow polskiego beda znac..

Szczerze - jakby nie nóż na gardle to bym nawet się tam nie pchała. Ale jest 50% szans, że trafimy dobrze...
boreczek razem po angielsku coś sklecimy :D Ty troche ja troche :D jak trafimy do tego samego autokaru :D
witam czy ja tez mogła bym dostac te zdjecia ????? [email]
Rybka hiszpanskiego sie uczcie,latwy jest,
i na pewno sie przyda
jak nie usłysze jak hiszpani mówią to nie ma szans żebym sie nauczyła.... a jak już mniej więcej będe wiedziała jakim akcentem i jak sie wymawia to mysle że ok będzie :)
wysle mi kos te fotki??? prosze
hehe tez prawda
nauczyc sie kastylijskiego a posluchac andaluzyjskiego to wielka roznica...
na pewno szybko podlapiecie jezyk..
no mam nadzieje że tak będzie :) Kto dostał zdjęcia od Mayte ??
tez z checia bym je zobaczyła.... bo tez czekam na wyjazd i nie wiem co robic czy jechac czy siedziec w domu...
[email] była bym wdzieczna
izolek12399 jak dostaniesz zdjęcia mozesz mi przesłac, proszę [email] nadal czekam za sms i coraz więcej czarnych myśli.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Egzaminy

 »

Brak wkładu własnego