Witam wszystkich. Hm... Wypowiadam się tu po raz pierwszy i czytałam to wszystko również po raz pierwszy i tak sobie pomyślałam, że może też coś napiszę po raz pierwszy. Pracowałam w tym roku przy zbiorze truskawek między Mazagonem a Moguerem, a dokładniej Aromoguer. Nie dziwią mnie właściwie wasze opinie na temat Polek, ich zachowania, a także na temat przedstawicieli innych narodowości, bo tak naprawdę polacy słyną także z rasizmu. Może na początek kilka słów o mnie: jestem panną, nie mam dzieci ani chłopaka w Polsce, pochodzę z małego miasteczka, ale bardzo dużo czasu spędziłam mieszkając i pracując w Warszawie, mam wyższe wykształcenie i właściwie nic mnie w Polsce nie trzyma, gdyż prawie cała moja rodzina, oczywiście ta najbliższa, rozjechała się po świecie (bracia - Anglia, Mama - Włochy, Tata - Polska). Ja w tej chwili jestem w Polsce, ale nie na długo. Przyjechałam tylko załatwic sprawy i wracam do Hiszpanii, ponieważ znalazłam tam sobie chłopaka. I w tym momencie pewnie niejedną z czytających to forum osób zgorszę, gdyż jest pochodzi on z Mali i jest czarny. Nie mogę zgodzic się z tym, iż marokańcy i murzyni są brudasami czy też w ogóle są gorsi od nas - białych. Spotkałam bardzo wielu z nich, z niejednymi rozmawiałam i stwierdzam z całą odpowiedzialnością, że niejeden z nich jest lepszy od polskich przedstawicieli płci męskiej tam przebywających. Wiem, że generalnie dziewczyny spotykające się z czarnymi przez polki również są tam uważane za coś gorszego, ale powiedzcie mi proszę na jakiej podstawie wydawane są te sądy? Czy nie jest to aby na pewno przejaw zazdrości, egoizmu, rasizmu i tym podobnych? Nie uważam się za pięknośc ani geniusza, ale z pewnością nie jestem też z tej "dolnej półki". I wcale nie uważam, że przez to, że jestem z chłopakiem innego koloru, jestem gorsza. Skąd biorą się takie poglądy? Czy osoby wyrażające takie sądy, aby na pewno wiedzą co robią? Rozmawiały z murzynami, marokańcami czy takimi dziewczynami jak ja? Jedno jest pewne: mnie osobiście spotkało więcej dobrego właśnie ze strony tych ludzi niż ze strony polek. Oni przynajmniej nie nazywają mnie kurwą tylko dlatego, że mój chłopak jest czarny. A polacy i owszem. A to chyba nie jest równoznaczne. Moja rodzina akceptuje mojego chłopaka, a ja go kocham, więc w czym problem? W tym, co mówią inni? Co może powiedziec ktoś, kto nas nie zna, a tym bardziej nie był, nie jest i nie bedzie "materacem"? Nie rozumiem tylko do końca tych polek, które mają dobrych mężów, a mimo wszystko przyprawiają im rogi, bo znam i takie. Ale proszę was o jedno: nie oceniajcie książki po okładce, bo to nie zawsze trafne. Wiem, że wielu z was mnie zrozumie, ale też zdaję sobie sprawę, że u wielu moja wypowiedź wywoła sprzeciw. Czekam na wasze komentarze i na chętnych do rozmowy pod nr [gg]