dzis bylam na mszy w katedrze (Łódź) i poplakalam sie,ale nie z tesknoty za Ojcem Swietym,gdyz wiem ,ze to rozstanie jest tylko chwilowe,tylko ze zlosci i bezsilnosci jednoczesnie.gdzies tak w polowie mszy zauwazylam,iz ludzie gromadza sie przy nawie bocznej,wiecie co bylo powodem?rozdawali darmowa gazete (Metro),pozniej po Komunii stojacy obok mnie zaczeli sobie opowiadac rozne historie,smiejac sie przy tym,jedna pani rozmawiala przez komorke. nie rozumiem dlaczego tak sie stalo...wiem ,ze stalismy na zewnatrz,ale msza trwala.wydawalo mi sie ,ze na msze o 8 rano pojdzie ten kto chce,kto chce Janowi Pawlowi II w tej ostatniej ziemskiej podrozy towarzyszyc,ale niestety okazalo sie inaczej.
nie mam nic przeciwko darmowym gazetom ,ani komorkom ,ani tez smianiu sie,ale dlaczego nie mozna bylo poczekac do konca?
mam wrazenie,ze to wszystko dla wiekszosci jest jednym wielkim spektaklem,w ktorym chca uczestniczyc bo tak wypada.
przykro mi z tego powodu :'(
P.S.przepraszam ,ze pisze to dzisiaj,moze byloby lepiej poczekac do jutra,ale musialam to z siebie wyrzucic.