Witam Szanowne Panie i pozostałych forumowiczów!
Małżonka już jest w drodze do Madrytu i tak jak pisała ja postaram się śledzić
forum, a jak już dojedzie zorientuje się w sytuacji na miejscu w ASAJA i przy
najbliższej okazji przekaże informacje z pierwszej ręki.
Ale na pewno nie będą się one wiele różniły od tego o czym już sama pisała.
Najpierw Bruxo przysłalo kontrakty i "skasowało" wszystkie panie po 30 zł , a
następnie pan Mazur przyjmował zapisy w kolejkę na wyjazd informując, że
pracodawca musi u niego potwierdzić, że panie, które się zapisały są mu
potrzebne i mogą w danym terminie jechać. Kiedy dzwonił pracodawca żony i
kilku innych jej koleżanek nie mógł się z panem Mazurem dogadać (to są słowa
pracodawcy), więc następnie dzwoniła osoba mówiąca po polsku, ale pan Mazur
wyłączył już wszystkie swoje telefony!
Szukałem w internecie wszelkich informacji na temat BRUXO i okazało się, że ta
firma nie posiada ani strony www, nigdzie dokładnie nie można znaleźć
informacji na temat numeru jej konta (pewnie dlatego, zeby te wszystkie
pieniądze wysyłano przekazami pocztowymi, a dzięki temu nie będzie potrzeby
rozliczania się z tego zysku z fiskusem), nie jest też firmą pośrednictwa
pracy a jedyne co udało mi się znależć, to ogłoszenie Urzędu Pracy o naborze
do pracy seonowej w Hiszpanii, gdzie BRUXO występuje jako przewoźnik ( ciekawe
jaki to przewoźnik, skoro nie posiada własnych środków transportu a autokary
do przewozu wynajmuje od właściwego przewoźnika, jakim jest "Juventur" ?).
Dlatego droga pani Ewo wina leży wyłącznie po stronie pana Mazura, który
pomimo "skasowania" od Was haraczu nie uczynił nic, by się ze swoich
zobowiązań wywiązać. Sam chciałbym też tak zarobić (325x30zł=9750zł) -
podrukować ulotki i rozesłać kontrakty - na "czysto" jakieś 8500zł za kilka
dni pracy (w pojedynkę!).
I nie dziwię się ludziom z Juventuru, którzy teraz za pana Mazura i jego
"firmę" zbierają co najgorsze od pań, które czekają na wyjazd, a co gorsza -
daję głowę, żę hiszpańscy pracodawcy dopiero teraz dowiedzieli się, że trzeba
dzwonić do "Juventuru" a nie do Bruxo!
Myślę, że sprawa jest na tyle poważna, że da się ją nagłośnić w mediach , by
już tacy ludzie jak pan Mazur i jego "firma kogucik" nie zajmowali się
organizowaniem wyjazdów do pracy.
Oj, ale się rozpisałem ..... a tu już po północy .... a rano trzeba wstać i
przejąć obowiązki "Pani domu" poczynając od wysłania dzieci do szkoły.
Serdecznie pozdrawiam forumowiczów a paniom oczekującym na wyjazd życzę jak
najszybszego i pomyślnego załatwienia sprawy.
P.S. Pani niania1 ma rację - piszcie panie o najnowszych wieściach na forum ,
bo razem i lżej i raźniej jakoś - jak małżonka dojedzie i przedzwoni, to też zaraz przekażę wieści " z pierwszej ręki".