praca huelva truskawki 3

Temat przeniesiony do archwium.
2281-2310 z 2830
no i co nadal cisza.....Nic nie wiadomo kiedy wyjazd???? :(
musimy wierzyć,że sie uda;p w sumie żeby oni tak wkrecali ludzi co roku z tymi wyjazdami to myśle,że już nie byłoby chętnych. ja to poczekam do 22 i jak sie nie odezwą to szukam pracy, za coś żyć trzeba;/
Mieszkamy nad samym oceanem, wzdłuż brzegu około 10km od granicy z Portugalią, drogą do mostu granicznego 16km.
Z paleniem to jest tak że kobiety palą bo przecież nikt nie zobaczy. Ale nie chodzi o to że kogoś w oczy to razi, tylko że w razie znalezienia popiołu w truskawkach na etapie kiedy leżą one już na pułkach w markecie, grozi zerwaniem kontraktu, a w najlepszym wypadku zwrotem całego transportu. To czasami jest nawet 15-16 tysięcy euro. Jeżeli odbiorca zerwie kontrakt to cała firma nie ma pracy, konsekwencje mogą być ogromne, a inne firmy proszą się żeby kupić od nich truskawki. Ale co tam, ja muszę przecież sobie zapalić :-)

Co się nie podobało kobietą które już wracają. Hmmm... Z jednej strony je rozumiem bo na dużych finkach zarządcy krzyczą dla samej zasady, często słychać szybciej, dalej, więcej. Ale przecież nikt nie powie zbieraj mniej, albo odpocznij sobie. Przeważnie jest tak że kobiety które wracają już na początku mają trudny charakter, pomimo że same nie są zbyt miłe to nie dopuszczają myśli żeby ktoś był niemiły wobec nich, a na dodatek nie pracują rewelacyjnie. Oczywiście są wyjątki.
juz dziś jakies dziewczyny wróciły z fresy... ale nie wiem czemu bo mi na gg niechce nic napisać. napisała tylko ,że jak mam zdrową psychike żebym lepiej nigdzie nie jechała...

Co wy na to?
Valery
No to nieżle patrz my jeszcze nie wyjechałyśmy a one już wróciły
Oj czarno to wszystko juz widze ;////

I powiem że oni kręca strasznie,raz mówią ze listy już zamkniete są i koniec a nazajutrz że dopieru kompletują listy wyjeżdzających pań.
Pozatym dowiedziałam sie, że już pare kobiet zrezygnowało poprostu z tego wyjazdu ,bo ile można czekać i zwodzić człowieka???? Nie każdy ma silne nerwy
To jest cały czas ten sam temat: praca na polu jest dla osób które chcą pracować, są zdeterminowane żeby czasami przeboleć ból kręgosłupa, czasami błoto, czasami jakieś wrzaski jak się jakiś kretyn trafi jako zarządca finki, albo manijero (-a) trafi. Ale zastanówcie się co można powiedzieć po tygodniu pracy. Po kilku miesiącach można powiedzieć że było strasznie i już więcej nie chcę tu przyjechać. Z tego co rozmawiam z ludźmi to przynajmniej 90% kiedy przyjeżdża pierwszy raz to w pierwszym tygodniu zastanawia się czy nie wrócić do domu. Ja to rozumiem - ktoś nie ma pracy, nie ma pieniędzy też, ale siedzisz sobie w domu, nie pracujesz fizycznie, nie masz nikogo kto ciągle mówi ci co masz robić, albo pokazuje ci co robisz źle. Tutaj wszystko zwala się na ciebie w pierwszy dzień. Znam sytuacje że kobiety po dwóch dniach rezygnowały.

Trzeba się zdecydować już w Polsce - albo nie chcę pracować na polu, albo jadę i dam radę, przepękam pierwsze dwa tygodnie, a później poleci. Lżej się pracuje jak się pozna ludzi i pracę, wiesz co możesz a co nie i na czym polega twoja praca. Co jak się robi staje się rutyną i dni uciekają...

Nie wiem na ile trafna i obiektywna jest moja opinia ale wydaje mi się że kobiety i dziewczyny w miarę rozgarnięte, rozróżniające czerwoną truskawkę, na pół zieloną, albo zgniłą, łapiące że to się robi tak a to tak, raczej zostają i przyjeżdżają często za rok. Nie dają sobie rady osoby starsze, nie umiejące się podporządkować zasadą pracy, albo takie które myślały że płacą tu za samo chodzenie po polu.
Jasno sobie trzeba powiedzieć czego chcę. Pomijam oczywiście osoby chore i takim którym jakiś zbieg okoliczności uprzykrzył pierwsze dni w Hiszpanii. Różnie bywa.

Sorry że często rozpisuje się zbytnio, ale chyba tylko tak można coś przekazać w miarę sensownie.

Moja rada - kto ma możliwość niech śmiało przyjeżdża, trzeba spróbować.

W poniedziałek przyjeżdża mój kuzyn, ciekawe czy mnie nie przeklnie po kilku pierwszych dniach pracy :-)

Pozdrawiam z nad oceanu, dzisiaj widziałem że ludzie się kąpali już, ale woda pewnie lodowata jest.
To jest cały czas ten sam temat: praca na polu jest dla osób które chcą pracować, są zdeterminowane żeby czasami przeboleć ból kręgosłupa, czasami błoto, czasami jakieś wrzaski jak się jakiś kretyn trafi jako zarządca finki, albo manijero (-a) trafi. Ale zastanówcie się co można powiedzieć po tygodniu pracy. Po kilku miesiącach można powiedzieć że było strasznie i już więcej nie chcę tu przyjechać. Z tego co rozmawiam z ludźmi to przynajmniej 90% kiedy przyjeżdża pierwszy raz to w pierwszym tygodniu zastanawia się czy nie wrócić do domu. Ja to rozumiem - ktoś nie ma pracy, nie ma pieniędzy też, ale siedzisz sobie w domu, nie pracujesz fizycznie, nie masz nikogo kto ciągle mówi ci co masz robić, albo pokazuje ci co robisz źle. Tutaj wszystko zwala się na ciebie w pierwszy dzień. Znam sytuacje że kobiety po dwóch dniach rezygnowały.

Trzeba się zdecydować już w Polsce - albo nie chcę pracować na polu, albo jadę i dam radę, przepękam pierwsze dwa tygodnie, a później poleci. Lżej się pracuje jak się pozna ludzi i pracę, wiesz co możesz a co nie i na czym polega twoja praca. Co jak się robi staje się rutyną i dni uciekają...

Nie wiem na ile trafna i obiektywna jest moja opinia ale wydaje mi się że kobiety i dziewczyny w miarę rozgarnięte, rozróżniające czerwoną truskawkę, na pół zieloną, albo zgniłą, łapiące że to się robi tak a to tak, raczej zostają i przyjeżdżają często za rok. Nie dają sobie rady osoby starsze, nie umiejące się podporządkować zasadą pracy, albo takie które myślały że płacą tu za samo chodzenie po polu.
Jasno sobie trzeba powiedzieć czego chcę. Pomijam oczywiście osoby chore i takim którym jakiś zbieg okoliczności uprzykrzył pierwsze dni w Hiszpanii. Różnie bywa.

Sorry że często rozpisuje się zbytnio, ale chyba tylko tak można coś przekazać w miarę sensownie.

Moja rada - kto ma możliwość niech śmiało przyjeżdża, trzeba spróbować.

W poniedziałek przyjeżdża mój kuzyn, ciekawe czy mnie nie przeklnie po kilku pierwszych dniach pracy :-)

Pozdrawiam z nad oceanu, dzisiaj widziałem że ludzie się kąpali już, ale woda pewnie lodowata jest.
Marcin Spoko pisz:) Fajnie się czyta:)

Andzia84- no właśnie wiem,że są kobiety co rezygnują...
ja np za dużo czasu na to poświeciłam,żeby teraz zrezygnowac. chce pojechac zobaczyć na własnej skórze jak tam jest. Ja sie juz poprostu psychicznie na wszystko nastawiam. I Mam nadzieje,że nie wróce po dwóch tyg. Na to sobie pozwolić nie mogę... W końcu jedziemy tam na pare tyg. tylko... :)

Damy rade:))

Jak są chęci to wszystko się da znieść... nawet koszmarne warunki:)
to prawda, że początki są trudne: bardzo dluga podroż, nieznajomość jezyka, trudne warunki(czesto) mieszkaniowe, praca cholernie cięzka( ale i godziwa zaplata), konflikty miedzy wspołlokatorami- to wszystko na początku moze doprowadzić do tzw. załamania nerwowego i decyzji o powrocie, jesli do tego dojda jeszcze jakieś niepokojace wiadomości od rodziny z kraju- to na bank czlowiek sam siebie pyta: PO JAKĄ CHOLERE TU PRZYJEZDZALAM? I ja siebie o to pytalam, tym bardziej, ze pracy na poczatku nie bylo i siedzialysmy w domku jak te trąby wyjadajac zapasy, do pracy chodzilysmy co trzeci dzien, potem co drugi itd ale pomalu, jak sie czlowiek oswoil: w domku z kolezankami, na polu, odebral wyplate w euro, pojechal na zakupy....to nagle okazalo sie , ze to wszystko ma sens., ze nie wspomne o satysfakcji:PORADZILAM SOBIE, A CO! chociaz co niektorzy prorokowali, ze zgine a tu prosze: i euro przywiozlam i piekna opalenizne i bezcenne wspomnienia czego i wam wszystkim zycze!pozdrawiam
:)
Cześć Marcin!
mam mało pytanko mieszkasz 10 km od Portugalii,czyli dokładniej możesz napisać w jakiej miejscowości?
Jeżeli nie chcesz pisać na forum napisz na gg,oto moje:1[tel]:)
A bym zapomniała niezła z Ciebie pogodynka,pozdrawiam i życzę miłego dnia,a jest naprawdę piękny,słoneczny i bardzo ciepły:):)
Moje drogie panie:)
Spokojne zapewne wszystkie niebawem znajdziecie się się w Hiszpanii,i poczujecie uroki pracy w polu jak i również ból kręgosłupa:)
przyznam się wam do czegoś:
gdy ja przyjechałam do Hiszpanii po raz pierwszy,byłam zachwycona tym krajem,mętalnością jaka tu panuje,było po prostu super,ale po 5 dniach pracy miałam dość tego bólu kręgosłupa był potworny i chciałam z wszelką cenę wrócić do polski.Pomimo że szef mnie pocieszała że po tygodniu przestanie boleć,ale on bolał jeszcze gorzej.W końcu wziełam się w garść,przyzwyczaiłam się do bólu,do tego że praca przy zbiorach wcale nie jest taka lekka...........
Teraz mija już 7 lat jak tu jestem nie boli mnie nic,przetrwałam wszystko i cieszę się że wtedy nie podałam się i została do końca,czym sama sobie udowodniłam że potrafię przezwyciężyć wszystkie niedogodności:)
jak to mówią:::
CO CIĘ NIE ZABIJE TO CIĘ W ZMOCNII:):)
POZDRAWIAM WSZYSTKICH:)
miłego dzionka,a tu w Hiszpanii jest naprawde teraz ciepło,bardzo.............
witajcie wybieram sie do palos de la frontera na truskawki wyjazd mial byc 15-03 przelozyli jestem z suwalk stad jedzie 60osob
a ciekawe czy Zielona jutro jedzie i Kraków?
tez jestem ciekawa mysle ze juz zadlugo czekamy martwi mnie jeszcze taka sprawa jak wyjedziemy na koniec marca to tylko do polowy maja bedzie praca niewiem bo juz kaczo sie chyba tam truskawki
zalezy na jaką plante się trafi. Może być praca do połowy maja a może być do czerwca...

a Ty z Corą jedziesz?
bylas juz tam wczesniej czytalam tutaj wczesniejsze wpisy to roznie mozna myslec ale do odwaznych swiat nalezy tak jade z cora z tym ze musimy dojechac do wroclawia
nie tez jade pierwszy raz...

i jeżeli nie wyjade w tym terminie co mario nam podał... do już nie wiem co zrobie...

wiem jedno,że ostatni raz jade do tej Firmy... ;/
własnie trzeba samemu się przekonać jak jest. Tym bardziej,że jedziemy tylko na pare tyg. :)
ja tez zniechecilam sie jesli w tym tygodniu od 16 nic sie niewyjasni to niema na co juz liczyc
hej ja też jestem z Suwałk i czekam na wyjazd. Dzwoniłam wczoraj do OHP i poinformowali mnie, że wyjazd powinien być do konca marca .
powinien... to ostatnia nadzieja...
ja bym chciała już równo 1 kwietnia pracę zacząć...

Oki,na razie uciekam. Pozdrawiam
witaj fajnie ze z suwalk to juz niejestem sama to poczekamy jeszcze zobaczemy dobrej mysli trzeba byc
no nic nam innego nie pozostało tylko czekać
wiecie co...

dzwoniła do mario...


te dziewczyny wróciły bo ponoć nie dawały rady w pracy.....

wogóle za tydzien ma jechać reszta zielonej... niby... ciężko się z nim gadało bezkitu...
i co wiadomo czy ta zielona góra wyjechała dzisiaj i czy reszta pojedzie w przyszłym tygodniu??
Gosia ja nie mam pojęcia...

Nikt nic nie pisał na forum,że jedzie..a ja z tego wszystkiego się zapomniałam Maria spytac...

nadzieja... w tym tyg. jest...:(
tez czekam juz na jakis mały znak ;) w spawie wyjazdu....nerwy mnie juz biorą ale co my mozemy zrobic NIC....Poraz ostatni jade z ta firma nieczego od tego Mario konkretnego sie nie mozna dowiedziec..;(
Ta Cora już naprawde przegina.................................................................... brak słów.............................
dziewczyna z Gorzowa dzis dzwoniła do Maria to mamy ponoć jeszcze czekać jakieś 1,5 tyg. ...............................................................................................:(:(:(:(:(
Temat przeniesiony do archwium.
2281-2310 z 2830

 »

Pomoc językowa