Dziewczyny, przeciez tych plantacji na ktorych sie pracowalo sa setki.A tych wypowiedzi o negatywnych zaledwie kilka czy kilkanascie.Ja bylam 2 lata temu i dla mnie to byla najcudowniejsza przygoda w zyciu.Napisze co mnie osobiscie dal ten wyjazd.Najbardziej oczywiscie liczylam jak kazdy na kase ale kokosow nie przywiozlam, bo urodzaj byl kiepski, rak do pracy za duzo...To ze nie chodzilysmy codziennie do pracy tez mialo swoje plusy.Nie siedzialysmy w obskurnym pokoju obgryzajac ze zgryzoty paznokcie tylko jezdzilysmy po okolicy..glownie nad ocean.Uwierzycie,ze poczatkowo wszystkie 6 razem i zawsze dojechalysmy gdzie chcialysmy?Pojechalysmy do Fatimy w Portugalii.Stac ktoras obecnie na taka wycieczke??No wlasnie.A zobaczyc naprawde warto.Dziewczyny sa rozne, ale to glownie od nas zalezy jak sobie ulozymy relacje z innymi.Wszysko mozna zalatwic na drodze pokojowej.A jesli ktos uwaza inaczej, to niech sie potem nie dziwi, ze ciagle ma z kims swoja mala "wojenke".To ,ze poradzilam sobie z tak ciezka praca(a nie znam nikogo kto sobie nie poradzil)dalo mi sile taka, ze az sama sobie sie dziwie.Zadne przeciwnosci zycia mi teraz nie straszne.Przestalam byc strachliwa i nie boje sie roznych wyzwan.Co jeszcze?O przyjazniach trwajacych do dzis juz pisalam.Schudlam tam 15 kg, opalilam sie oczywiscie.Poznalam ludzi z rozych stron:nasza kochana brygadzistke Dejwe ze swoim mezem Dajlo...Cudownych Hiszpanow.O pracujacych z nami Marokanczykach:Larbim i Abdullachu tez nie moge nic zlego napisac.Oddawali swoje skrzynki z truskawkami nowym dziewczynom w okresie probnym.Zwiedzilam cala okolice, co uwiecznilam na niezliczonej ilosci fotografii.I jak tylko mam chandre, to wyciagam te zdjecia, ech To se ne wrati!!!Dziewczyny, nie rezygnujcie!Jesli nie jestescie na cos chore przewlekle, to poradzicie sobie NA BANK!!!Gdybym nie pracowala, juz bym byla spakowana...Pozdrawiam te ktore czekaja...!buena suerte!(Powodzenia!)