Myślę, że nasze małżeństwo było udane. Nie wiem co się stało z moją żoną podczas pobytu w Hiszpanii. Po pierwszym roku wróciła już inna. Przez cały miesiąc opowiadała każdemu o tym kraju. W tym też okresie były dwa głuche telefony z Hiszpanii / nr 0034... / . Nie widziałem u niej radości z faktu, że po 6 miesiącach jest znowu ze mną. To się czuje. Była inna. Przemilczałem to. Tłumaczyłem to sobie tym, że wyjazd ten był dla niej niesamowitym przeżyciem. W tym roku nasz synek szedł do I komunii. Pojechała do Hiszpanii styczniu. Widać było jak bardzo czekała na ten wyjazd. W maju, w dniu komunii stać ją było tylko na lakoniczny sms. Żadnej kartki, telefonu czy prezentu dla synka. Byłem zaszokowany. Mam tam znajomego. Poprosiłem aby podjechał do żony. Nie zastał jej na campie. Okazało się, że była w Almonte. Wyjazdy poza Campo były częste nawet na dwa dni. Gdy wróciła do domu powiedziała, że moje podejrzenia są bezzasadne. Dwa tygodnie później znalazłem w jej portfelu zdjęcie jakiegoś araba. To mnie dobiło. Powiedziała, że to kolega.
Pomijam mnóstwo innych szczegółów, które układają się w logiczny ciąg na końcu którego jest słowo ZDRADA. Do dziś nie mogę dojśc do siebie. A dwa lata temu sam ją namawiałem do wyjazdu na zbiory truskawek.